Ostatniego lata, postanowiliśmy z żoną wybrać się nad morze, a jako środek transportu wybraliśmy pociąg. Musieliśmy jechać 2 dni i postanowiliśmy zapłacić za pojedynczy przedział w całości, aby jechać w komforcie, bez dodatkowych atrakcji. Weszliśmy do przedziału, położyliśmy bagaże, moja żona wyjęła kanapki i wino, ja wybrałem film i oglądaliśmy go, czując, jakby rozpoczął się najbardziej pamiętny dzień naszej wspólnej podróży. Wyszedłem na chwilę z przedziału i przerwała mi pulchna kobieta:
– Dzień dobry, zauważyłam kątem oka, że ma pan dwa wolne miejsca w przedziale. Przyjąłby pan mnie i moją córkę, bo sąsiedzi tylko piją i śpiewają, nie mamy chwili spokoju.
– Proszę iśćdo personelu, oni to załatwią.
– Powiedzieli nam, że nie ma już wolnych miejsc.
– Przykro mi, ale nie mogę pomóc, zapłaciliśmy z żoną za cały przedział.
Mruknęła coś pod nosem, ale ja poszedłem załatwić swoje sprawy. A po powrocie zobaczyłem moją żonę, siedząćą z rękami na kolanach, a obok była pani z walizkami, jej córka siedziała naprzeciwko nich.
– Witam ponownie, co tu robicie? – Zapytałem zdziwiony.
– Jak to co? Przecież wszystko wyjaśniłam.
– Weźcie swoje walizki i wyjdźcie. Natychmiast! W przeciwnym razie, będę zmuszony odwołać się do osób trzecich!
– Bardzo proszę, powodzenia!
Konduktor nie mógł nic zrobić, musiałem iść prosto do kierownika. Powiedziano mi, że przyjdą do nas za kilka minut.
Wróciłem sam. Pani nie zmarnowała okazji, by mnie zaatakować.
– No i? Odesłali Pana?
Kilka sekund później, podeszła do nas para mężczyzn i wyprowadziła kobietę za drzwi przedziału. Razem z dzieckiem obsypała nas wierszem wulgarnego języka. Później dowiedzieliśmy się od jednego z pracowników, że zapłaciła za bilet autokarowy, a wsiadła do pociągu. Tak zaczęły się nasze najpiękniejsze wakacje nad morzem.