Życie w zakłamaniu

Kocham moją żonę, Anię i urzekła mnie ona od chwili, kiedy się spotkaliśmy. Poznaliśmy się na randce w ciemno, zorganizowanej przez wspólnych znajomych. Cały wieczór spędziliśmy razem w pubie, po prostu rozmawiając. W tamtym czasie wydawała mi się bardzo lojalna i szczera.

Spotykaliśmy się przez około rok, a kiedy zdałem sobie sprawę, że nie mogę bez niej żyć, poprosiłem ją o rękę. Potem mieliśmy wspaniałe, wręcz magiczne życie małżeńskie. Ja dużo pracowałem w biurze, a ona w domu, była dziennikarką i wysyłała artykuły pocztą elektroniczną. Kiedy zbiegały się weekendy lub nie miała dużo pracy, którą mogłaby zabrać ze sobą, podróżowaliśmy, wyjeżdżaliśmy na łono natury z namiotem i ogólnie spędzaliśmy cały wolny czas razem, najlepiej we dwoje. Czasami, oczywiście, w święta lub przy innych okazjach spotykaliśmy się z przyjaciółmi, ale częściej tylko we dwoje.

Moi rodzice też kochali Anię. Byli nieco rozczarowani, gdy dowiedzieli się, że jej zawód był twórczy, ale niezbyt dochodowy i obiecujący, ponieważ pracowała w czasopiśmie dla gospodyń domowych, pisząc artykuły z poradami „jak usunąć plamy z tłuszczu”, „jak uspokoić dziecko” i tym podobne. Moja mama mawiała, że w naszej rodzinie ja odpowiadam za procesy analityczne, a Ania za twórcze.

I tak, po trzech latach życia we dwoje, urodziła nam się córka. Taka urocza dziewczynka, bardzo ładna, wyglądająca jak Ania. Im była starsza i więcej dostawała złych ocen ze szkoły, tym bardziej mnie rozczarowywała. Miałem nadzieję, że pójdzie w moje ślady, a nie Ani.

Żona bardzo się obraziła na takie stwierdzenie z mojej strony i w przypływie złości sama przyznała, że jej córka nie jest moja. Wiedziałem, że żartuje, ale moja mama też żartobliwie sugerowała, że moja córka nic ode mnie nie dostaje, bo nie jest moją córką. Po tych dwóch wydarzeniach z rzędu czułem się, jakbym miał zwarcie.

Czy przez całe życie oszukiwałem sam siebie, myśląc, że mam idealną żonę i najsłodszą córkę? Gryzło mnie to od środka i podczas jednej z moich małych kłótni poruszyłem ten temat, domagając się testu na ojcostwo. Ania bardzo się rozzłościła, wycofała się w głąb siebie, nie odzywała się do mnie przez wiele dni. Nie chciała nic widzieć, ani słyszeć. Wczoraj przyszła do mnie z propozycją, że zrobimy test na ojcostwo i jeśli córka będzie moja, to Ania złoży pozew o rozwód, bo nie chce mieszkać z kimś, kto bez powodu podejrzewa ją o taką sprawę. Jeśli mam rację i córka nie jest moja, mogę robić, co mi się podoba, co oznacza, że prawdopodobnie znowu złożę pozew o rozwód.

Nie wiem, co z tym zrobić. Jestem pewien, że po takiej kłótni nasz związek nie będzie już taki sam, ale nie chcę też stracić rodziny. Znam Anię, może ochłonie, gdy przyjdą wyniki testu, albo będzie chować urazę do końca życia. Może powinienem po prostu przestać zaprzątać sobie głowę głupimi myślami i cieszyć się tym, co mam? Nie mam pojęcia, jak wybrnąć z tej sytuacji i dowiedzieć się prawdy.

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

cztery − 1 =

Życie w zakłamaniu