Miesiąc temu, zachowanie mojego chłopaka wydało mi się dziwne. Zaczęły mnie niepokoić krótkie sygnały na jego telefonie. Czasem odejdzie gdzieś przypadkowo, potem wychodzi porozmawiać przez telefon, idzie do sąsiedniego pokoju, a na pytanie: „Kto to był?” unika odpowiedzi. Wisienką na torcie jest to, że wszędzie zabiera ze sobą telefon, choć wcześniej nie miał takiego nawyku. Mógłby go gdzieś odłożyć i nie myśleć o nim przez cały dzień. Kiedy następnym razem wyjechał w interesach do innego miasta, postanowiłam pojechać za nim. Biłam się z myślami czy zrobić to czy nie, ale musiałam dowiedzieć się, co się dzieje. Nie lubię żyć w ciągłym zwątpieniu i udręce. Odważyłam się więc i zaczęłam działać. Po cichu włączyłam geolokalizację w jego telefonie, gdy się szykował.
Zrobiłam to, ale czułam się tak źle, że nie możecie sobie tego wyobrazić. Siedziałam i czekałam, aż czegoś się dowiem. Kiedy byłam sama, zalogowałam się do telefonu i użyłam geolokalizacji, aby sprawdzić, gdzie jest. Wsiadł do samochodu i pojechał pod wskazany adres. Było to około dziesięciu kilometrów ode mnie. Przyjechałam na miejsce i zaparkowałam niedaleko. Wysiadłam z samochodu i poszłam pieszo. Zbliżyłam się do punktu, który był na nawigacji, a serce biło mi tak mocno, jakby miało mi wyskoczyć z klatki piersiowej. Zauważyłam samochód chłopaka i podeszłam do niego po cichu. Stanęłam obok samochodu, otworzyłam drzwi… I co zobaczyłam? Niestety, spełniły się moje najgorsze obawy. Złapałam na gorącym uczynku mężczyznę z roznegliżowaną dziewczyną. Półnagie gołąbki całowały się w samochodzie. To, czego nigdy nie zapomnę, to jego oczy, które na mój widok powiększyły się kilkakrotnie i prawie wyszły z orbit.
Panienka chwyciła go i zaczęła uciekać. Mężczyzna przez kilka krótkich chwil, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił nic z siebie wydusić. Co tu dużo mówić, złapałam go na gorącym uczynku. Nic nie powiedziałam, odwróciłam się i odeszłam. Wróciłam do domu i płakałam przez kilka godzin. Jak to możliwe? Nie chciałem w to wierzyć, aż do pewnego momentu. Przeżyliśmy razem dziesięć lat. Potem wstałam, ogarnęłam się i zaczęłam pakować rzeczy mojego chłopaka. Przyszło „kochanie” i wyrzuciłam go za drzwi, razem z jego przemówieniami. Prosił o przebaczenie… Nigdy! Ta scena wciąż jest przed moimi oczami, za każdym razem, gdy je zamykam, nie mogę o niej zapomnieć.