Od kilku lat wraz z mężem korzystamy z wakacji wysyłając nasze dziecko i babcię nad morze, płacąc oczywiście za wyjazd w całości zarówno córce jak i teściowej.
W tym roku nie poszło to zgodnie z planem. Teściowa odmówiła powrotu, argumentując to tym, że „spotyka się z mężczyzną swoich marzeń, mężczyzną, na którego czekała całe życie”. Przy okazji – teść żyje i ma się dobrze, nadal jest prawnie żonaty z teściową, nie mieszkali osobno i nie kłócili się przed wyjazdem.
W trakcie rozmowy okazało się, że już pierwszego dnia pobytu nad morzem poznała swojego „wymarzonego mężczyznę”. Mężczyzna przedstawił się jako lokalny mieszkaniec i w ciągu tygodnia teściowa wprowadziła się do niego, zabierając ze sobą naszą córkę.
– Mamo, daj nam adres, przyjedziemy po Alę! – zażądał mój mąż.
– Po co adres? – zapytała zaskoczona teściowa. – Dziewczynka dobrze się u nas czuje, klimat – idealny dla dziecka. Wyślę Ci teraz mój numer konta, gdzie przelejesz pieniądze, a moja wnuczka zostanie ze mną. Nie dziękuj mi!
Odłożyła słuchawkę! Jakaż panika wzbierała w mojej duszy – słowa nie są w stanie opowiedzieć. Musiałam natychmiast pojechać i szukać córki. Mąż z trudem mnie uspokajał.
Mój teść też się zaangażował. W ogóle nie miał pojęcia, że jego żona kogoś sobie znalazła. Cała nasza trójka postanowiła pojechać do Gdańska. Mój teść poszedł po niewierną żonę, my po dziecko.
Kiedy byliśmy już w drodze, na telefon męża zaczęły spływać wiadomości z banku. Mąż, jak się okazało, oprócz pieniędzy dał matce swoją kartę kredytową, tak na wszelki wypadek. Najwyraźniej moja teściowa myślała, że jest jakaś nagła sytuacja.
Poprosiłam męża, żeby zadzwonił do banku i zablokował kartę. Pieniędzy, które daliśmy mojej teściowej, było więcej niż wystarczająco, aby opłacić wakacje dla trzyosobowej rodziny.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, zatrzymaliśmy się w tym samym hotelu, w którym mieszkały Ala i jej babcia. Pokój mojej teściowej był albo niedostępny, albo zajęty. Mąż cudem dodzwonił się do matki, przełączył ją na głośnomówiący i zażądał informacji o miejscu jej pobytu. Była zapłakana: „człowiek z marzeń” okradł ją i porzucił, a dom wcale nie był jego.
– Skradziono wszystkie pieniądze, wszystkie karty, także Twoje, a nawet kolczyki Ali – zawyła kobieta.
– Adres, mamo! – krzyknął mój mąż do telefonu.
– Zrobię to, jeśli obiecasz, że nie będziesz mnie przeklinać – odpowiedziała.
– Co to za przedszkole? – nie mogłam tego dłużej znieść. – Gdzie jest moja córka?
– Słuchaj, to była moja wina, ale…
Teściowa zaczęła coś mamrotać, ale jej przerwałam:
– Jeśli za dwie minuty nie usłyszę adresu, pod którym jest moja córka, pójdę na policję i zgłoszę, że uprowadziłaś dziecko! Każę im przeczesać całe miasto, a potem cię zamknę! – krzyczałam.
Teść zabrał mnie do pokoju, bym uspokoiła emocje. Cała się trzęsłam, łzy spływały mi po policzkach, a mój mózg malował obrazy jeden po drugim.
– Już, już, uspokój się – teść głaskał mnie po głowie.
– Uspokoić się? Uspokoić się? Moje dziecko nie wróciło z wakacji, a Twoja żona nie chce podać adresu! Zaciągnęła moją córkę do domu jakiegoś mężczyzny! Może to obrzydliwy człowiek, który może zrobić jej krzywdę! Nie mów mi, że mam się uspokoić! Zabiję ją!
– Mam adres! Jedziemy! – mój mąż podszedł i mi przykazał.
Godzinę później tuliłam moją sześcioletnią córkę, wyrywając ją z objęć teściowej i nazywając ją idiotką. Mąż zaczął krzyczeć na matkę, a teść powiedział do żony tylko jedno:
– Wsiadaj do samochodu!
Wakacyjny romans teściowej kosztował mnie i mojego męża wiele nerwów, dług na karcie kredytowej w wysokości 17 tysięcy plus resztę gotówki, którą miała teściowa. U mojego teścia jest gorzej – najpierw zabrał żonę, żeby napisać pozew rozwodowy, a potem wyrzucił ją z mieszkania wraz z rzeczami.
Jak tylko mój mąż wspomniał, że jego mama nie ma gdzie mieszkać i chciał ją zaprosić do nas, wpadłam w furię:
– Będzie tu tylko do czasu rozwodu! Nie chcę widzieć Twojej matki, nigdy! I nie zobaczy już więcej Ali! Niech idzie do swojego „wymarzonego mężczyzny”!
Wiem, że mój mąż pomagał matce w opłatach za czynsz. Mam nadzieję, że to jednorazowa pomoc. Ale nie wpuszczę jej za mój próg, nie ma mowy. Wbiła sobie do głowy, że wnuczka będzie z nią mieszkać, a ja i mój mąż mamy płacić jej pieniądze. Co ona sobie wyobrażała?!