Od pierwszego wejrzenia wydawał się księciem z bajki. Arek był bardzo przystojnym mężczyzną – brunet o zielonych oczach, męskich rysach twarzy i wysportowanej sylwetce. Obok niego czułam się jak szara myszka.
Początkowo opierałam się jego zalotom. Nie rozumiałam, co taki facet widzi we mnie. Odmawiałam randek, zawsze znajdywałam wymówki na wyjście do restauracji czy nawet na spacer po parku. Arek jednak nie dawał za wygraną, przynosił mi kwiaty i prezenty. W końcu – ugięłam się. Poszliśmy na romantyczną randkę do hotelu. Otaczały nas piękne widoki, pyszne jedzenie i romantyczna muzyka.
Spotkaliśmy się kilka razy, aż w końcu zaprosiłam go do siebie. Wtedy on wyznał, że jest żonaty. Ukochany z mojego powodu porzucił rodzinę. Zamieszkaliśmy razem w moim mieszkaniu i przez kilka miesięcy żyliśmy jak w bajce. Jednak w pewnym momencie mój idealny partner zaczął mnie coraz bardziej irytować – był leniwy, nie sprzątał po sobie, nie zmywał, rozrzucał swoje ubrania po całym pokoju i generalnie w życiu codziennym był mało pomocny. Do tego nie robił zakupów i zarabiał niewiele.
Z każdym dniem moja irytacja rosła, aż w końcu zrozumiałam, że nie chcę z nim dłużej być. Wydaje mi się, że szalę przeważyła obawa, że pewnego dnia, gdy już będziemy mieli dzieci, Arek porzuci mnie, tak jak porzucił poprzednią rodzinę. Pozostaje teraz wszystko wyjaśnić partnerowi…