Mój syn ożenił się z kobietą, która do niczego się nie nadaje. Nie dość, że żyje na jego koszt, nie pracuje, nie chce mieć dzieci to jeszcze naciąga go na drogie kolacje i podróże. Iwona ma dziecko z poprzedniego związku i kiedy ona chodzi do fryzjerów i kosmetyczek, jej synem zajmuje się mój Marek. Na moje oko ta kobieta bezczelnie wykorzystuje mojego syna.
Zarówno Marek jak i Iwona byli już w związkach małżeńskich i to był dla nich obojga drugi ślub. Mój syn i jego była żona byli małżeństwem przez dwa lata, jednak po tym czasie zdecydowali o rozstaniu. Beatka chciała się uczyć, pracować i studiować, a mój syn chciał założyć rodzinę i mieć dzieci. Szkoda, że się rozstali, to była taka piękna para. Beata pracowała jako analityk w banku. Miała poważne stanowisko i była bardzo odpowiedzialna. Niedługo po rozwodzie Marek poznał Iwonę, która miała syna, ale nie spłodzonego z mężem, tylko z przygodnym mężczyzną poznanym w barze. Nawet nie wiedziała, jak ojciec jej syna miał na imię, bo więcej go nie widziała. Gdy dziecko było malutkie, opiekowała się nim matka synowej, ponieważ twierdziła, że jej córka pracuje, potem jak się okazało pracowała w klubie nocnym.
Mój syn nie ma nic przeciwko temu, że syn nie jest jego, bo mają ze sobą świetne relacje, jest jednak oczywiste, że Iwona wyszła za niego tylko dla pieniędzy, nie kocha go i odejdzie od niego, gdy tylko zabraknie funduszy. Zainwestowałam pół życia w naszą rodzinną firmę, dałam ją synowi, aby przepuścił ją na tę bezczelną kobietę? Mogłam zatrudnić pracowników, rozszerzyć produkcję, było jeszcze miejsce na rozwój, chciałam, aby mój syn prowadził rodzinną firmę, jednak on zamiast być w pracy, opiekuje się nie swoim dzieckiem.
Wszystko trwa już od czterech lat, a ja nadal mam nadzieję, że przetłumaczę mu do rozumu. Jeśli ja umrę, co się z nim stanie? Iwona doprowadzi go na skraj wytrzymałości i bankructwa. Firma w dzisiejszych czasach kwarantanny i korona wirusa już przynosi niewielkie straty i trzeba wprowadzać nowe rozwiązania, aby wciąż ją modernizować, jednak mój syn jest tak zaślepiony tym co mówi jego żona, że nie słucha moich rad. On chyba nie rozumie, że ta firma to nasze dziedzictwo, które on teraz traci. Woli iść z żoną i jej synem, na lody, do kina czy na wycieczkę, niż zająć się pracą. Tak żałuję, że oddałam firmę synowi, teraz nie popełniłabym tego błędu.
Ostatnio doszło między nami do dużej sprzeczki. Powiedział, że jeśli nie polubię jego żony, nie zobaczę swoich przyszłych wnuków. Jak mam polubić Iwonę, skoro widzę jakie zło wyrządza naszej rodzinie? Mój mąż zmarł trzy lata temu i dobrze, że nie doczekał tych słów, ponieważ chyba serce by mu pękło. Chciałam zostawić ich w spokoju i wyjechać na wieś, ale zrobiło mi się żal, w końcu to mój syn. Staram się pomagać, jak tylko mogę, ale nie sądzę, by to coś dało. Iwona przy nim będzie, dopóki będą pieniądze, a potem zostawi go samego jak palec. Jak myślicie mam rację?