Śmieszna historia wydarzyła się, gdy odbierałam córkę z przedszkola. Mój mąż się spóźnił, choć to on miał ją odebrać, więc pospieszyłam się, żeby zdążyć przed piątą, ale i tak się spóźniłam i dostałam reprymendę od nauczycielki. Byłam upominana przez tę kobietę, a moja córka się ubierała, kiedy razem schodziłyśmy po schodach i zwlekałyśmy przy wyjściu na placu zabaw, bo niegrzecznie było po prostu odwrócić się i wyjść, kiedy dorosła kobieta mnie upominała, a pięcioletnia moja Julia, pobiegła bawić się na huśtawkach.
Pozwoliłam jej na to bez żadnych warunków, za co znów wysłuchałam reprymendy od opiekunki. W końcu jednak spojrzała na godzinę i pobiegła do domu. Odetchnęłam prawie z ulgą, wyobrażając sobie, co mój mąż dzisiaj ode mnie dostanie, kiedy nagle zobaczyłam Julkę przy wózku, już sięgała po niego palcami, ledwo zdążyłam ją złapać za rączki.
– Julka, nie dotykaj, masz brudne rączki. – Przypomniałam jej, grzebiąc w torbie w poszukiwaniu chusteczek nawilżających.
– Mamo, popatrz na małego chłopczyka. – Zachwycała się dziewczynka, posłusznie wyciągając do mnie ręce. – Zatrzymajmy go, dobrze? Prawdopodobnie nie ma nikogo…
Julia nie miała racji. Matka chłopca biegła za swoim drugim synem, próbując przemówić mu do rozsądku i sprowadzić go ze wzgórza do domu.
– Mamo, chodź! – Julia prosiła. – Jest już w wózku, zabierzmy go…
Z trudem wyciągnęłam stamtąd córkę, próbując wytłumaczyć, że to nie jest nasze dziecko i nie możemy go tak po prostu zabrać.
– To gdzie możemy dostać nasze? – Julka nie przestawała.
Powiedziałam, że tego rodzaju sprawami zajmuje się rada rodzinna. Nie sądziłam, że moja córka będzie o tym pamiętać, aż do powrotu do domu, ale gdy tylko zobaczyła swojego tatę, zażądała spotkania rodzinnego. Powiedziała całemu domowi, że chce mieć brata i musimy go dla niej jak najszybciej zdobyć.
– A jeśli będzie młodsza siostra? – Zapytał mój mąż.
Julka była zdezorientowana, ale potem doszła do wniosku, że siostra będzie dla niej w sam raz, pod warunkiem, że będzie mała i w wózku.
Oczywiście nas rozśmieszyła, a mój mąż obiecał, że się nad tym zastanowimy, ale nie jestem pewna, czy jestem gotowa na drugie dziecko… Gdyby to było naprawdę takie proste, wzięłabym jedno z wózkiem i wszystko gotowe…