Pracuję pięć dni w tygodniu, nie tylko od dziewiątej do siedemnastej, ale także w nadgodzinach, w zależności od liczby projektów i instalacji. Zdarzają się sytuacje, w których trzeba siedzieć przy komputerze w biurze od rana do nocy i edytować do utraty tchu, ponieważ klient potrzebuje filmu na następny dzień.
Dzięki filmowaniu mam częste wyjazdy służbowe i przynajmniej w ten sposób mogę pojechać do innego miasta, a nawet kraju. Jest to dla mnie świetna okazja, aby wyrwać się z rutyny, przynajmniej na jakiś czas.
To denerwuje mojego męża. Zajmuje się domem rodzinnym, sprzątaniem i udaje, że jest pisarzem, ale wiem, że po prostu nie chce szukać normalnej pracy i zarabiać u kogoś na etacie. Bez względu na to, ile wywiadów udzielił, nigdy nie dostał fajnej propozycji i twierdzi, że lepiej mu w domu.
Strasznie się obraża, gdy wyjeżdżam w kolejną podróż służbową. Jakby nie rozumiał, że chodzi o pracę, tylko w innym miejscu i prawie prosi, żeby pojechać ze mną. Nie stać mnie na wakacje, wyjeżdżam tylko w płatne podróże służbowe, a on chce, żebym za to zapłaciła i zabrała go ze sobą.
Kłócę się z mężem z powodu jego niechęci do pracy, a teraz także z powodu moich wyjazdów służbowych. Nie wierzy, że jestem tam tylko po to, by pracować, a nie odpoczywać. Podejrzewa, że podróżuję sama i nie chcę go ze sobą zabierać.