Myślę, że ta sytuacja wywoła wiele głosów krytyki co do mojej osoby. Tak, wstydzę się własnych myśli, nic jednak na to nie poradzę.
Gdy tylko wyobrażam sobie, co nasza rodzina ma przechodzić w najbliższej przyszłości, chce mi się płakać. Chyba popadam w depresję. Jesteśmy małżeństwem od ponad dwunastu lat, oboje pracujemy i mamy dwoje dzieci.
Moja teściowa choruje od dłuższego czasu, cierpi na zapalenie stawów i cukrzycę. Ponieważ ma nadwagę, trudno jest jej poruszać się po mieszkaniu. Mieszka sama, więc ma trudności z codziennym funkcjonowaniem, z samodzielnym zajmowaniem się sobą, gotowaniem i sprzątaniem. Co tydzień, razem z mężem przywozimy jej zakupy, sprzątam mieszkanie, gotuję jedzenie na cały tydzień, pomagam w łazience. Przyzwyczailiśmy się już do tych cotygodniowych wyjazdów. Oczywiście czasami nie udaje nam się wyjechać z powodu pracy, ale to dość rzadkie.
Naprawdę kocham moją teściową. Samotnie wychowywała syna, wiele w niego inwestowała, poświęciła szczęście osobiste. W wieku 45 lat została bez męża i nie wyszła ponownie za mąż. Pomagała też finansowo naszej rodzinie, dzięki niej spłaciliśmy wszystkie raty kredytu hipotecznego. W żadnym wypadku nie odmówię jej opieki i pomocy. Jednak ostatnio mój mąż powiedział, że po świętach noworocznych, jego matka zamieszka z nami. Nie trzeba będzie do niej chodzić, a jemu będzie o wiele łatwiej się nią opiekować. Dzięki temu będzie się czuł spokojniejszy.
Rozumiem mojego męża, ale potrafię też sobie wyobrazić, jak zmieni się życie naszej rodziny. W naszym mieszkaniu mamy trzy pokoje. Ja i mój mąż mieszkamy w jednym, a dzieci w pozostałych. Jeśli jego matka się wprowadzi, dostanie jeden z pokoi. Dzieci będą się kłócić, ponieważ każdy potrzebuje własnej przestrzeni. Wstyd mi to powiedzieć, ale postrzegam moją teściową jako ciężar.
Co byś zrobił w takiej sytuacji?