Mój mąż bez kłótni załatwił, żeby sąsiad nie parkował obok naszej bramy

Sąsiad nauczył się parkować swój samochód w pobliżu naszej bramy na działce rekreacyjnej, blokując nam przejazd i furtkę. Próbowałam z nim rozmawiać, ale to nie pomogło. Nie chciałam wywoływać skandalu, bo jeszcze zrobi nam coś na złość, ponieważ jest złośliwy, nie wiadomo co wymyśli i bałam się ryzykować.

Postanowiłam działać niekonwencjonalnie. Gdy tylko zaparkował przy naszej bramie, wyszłam na zewnątrz i zaczęłam karmić ptaki w pobliżu jego samochodu. Mamy dużo gołębi, a mieszkańcy okresowo je dokarmiają. Po jedzeniu ptaki nie krępowały się opróżnić swoich żołądków na jeepie sąsiada.

Właściciel samochodu, zauważywszy moje zachowanie, zaczął przeklinać i poradził mi, abym dokarmiała ptaki na swojej posesji. Przypomniałam mu, że teren za podwórkiem jest wspólny i to samo mi odpowiedział, gdy prosiłam go o usunięcie samochodu spod mojej bramy.

Kłótnie między mną a sąsiadem skończyły się, gdy tylko mój mąż wrócił z pracy. Opowiedziałam mu o kłopotach, prawie płacząc, bo długo oszczędzaliśmy i starannie wybieraliśmy działkę, ale nie udało nam się dobrać dobrych sąsiadów. Mój mąż powiedział, że wszystko da się załatwić, nawet bez użycia ptaków.

Pewnego weekendu pojechaliśmy z całą rodziną na działkę i kiedy zbliżaliśmy się do posesji, zobaczyliśmy samochód sąsiada w jego zwyczajowym miejscu, przy naszej bramie. Pomyślałam, że mój mąż pójdzie porozmawiać z intruzem i ostrzegłam go, że z powodu moich wybryków z ptakami, nie jest w nastroju do pokojowych rozmów.

Mój mąż nie tracił czasu na przekonywanie sąsiada o swoim przewinieniu, lecz po prostu zadzwonił na policję. Siedzieliśmy w samochodzie, a sąsiad, zauważywszy nas, wszedł do domu, oczekując, że znowu przyjdę się z nim kłócić, co chyba sprawiało mu satysfakcję.

Policja drogowa przyjechała dość szybko i ukarała intruza mandatem. Okazuje się, że jeśli samochód blokuje ruch pieszych lub przejazd innych samochodów, w tym wjazd i wyjazd na posesję, jest to poważne wykroczenie.

Samochód sąsiada już nigdy nie pojawił się pod naszą bramą, a ja żałuję tylko, że wcześniej nie zadziałałam zgodnie z prawem, tylko liczyłam na zrozumienie, a potem na swoje ptasie wybryki.

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

4 − 4 =

Mój mąż bez kłótni załatwił, żeby sąsiad nie parkował obok naszej bramy