Teresa zakończyła sesję i zaczęła pakować swoje torby. Nareszcie do domu! Wreszcie zobaczy mamę!
Kupiła bilet na pociąg i zarezerwowała miejsce u samej góry. Zawsze tak robiła – mogła tam spać i nie uczestniczyć w rozmowach innych pasażerów. Teresa lubiła być sama i nie przepuszczała okazji do słuchania swojej ulubionej muzyki.
W tamtym momencie, miała już 23 lata. Według standardów lat 70. nie była już młodą dziewczyną. Wszyscy jej krewni i sąsiedzi mówili jej, że nadszedł czas, aby wyjść za mąż i mieć dzieci. Niektórzy mówili jej prosto w twarz, że jej przeznaczeniem jest bycie starą panną.
Pewien mężczyzna powiedział jej kiedyś, że i tak wyjdzie za mąż. Nawet jeśli nie z miłości, to z powodu presji społeczeństwa. Mówił, że wszystkie przyjaciółki znajdą mężów i zaczną ciągnąć ją za sobą. To sprawiło, że Teresa posmutniała. Chciała wyjść za mąż z miłości, a nie dlatego, że trzeba.
Chłopcy których znała, proponowali jej małżeństwo, ale ona nie potrafiła sobie wyobrazić siebie w roli ich żony. Wolała być samotną kobietą, niż mieszkać pod jednym dachem z obcym człowiekiem. Po co takie małżeństwo?
Chciała być kochana, żeby serce mocniej jej zabiło, gdy zobaczy swojego ukochanego. Teresa nie wierzyła już, że taka osoba istnieje, ale wciąż miała nadzieję na szczęśliwą przyszłość.
Dolne siedzenie w przedziale było puste. Rano, gdy Teresa się obudziła, zobaczyła tam młodego, dobrze wyglądającego mężczyznę. Przyglądał się krajobrazom za oknem i popijał poranną kawę. Dziewczyna postanowiła nie schodzić na dół, by nie naruszać jego prywatności.
Wyjęła cukierki i zaczęła je jeść bez herbaty. Lecz w pewnym momencie, jeden z nich, spadł prosto na głowę chłopaka.
Teresa zarumieniła się i postanowiła pokazać swój subtelny humor:
– Wszystko w porządku?
– Moja głowa jest tak wytrzymała, że zniosłaby nawet uderzenie batonika. – Śmiał się młodzieniec.
Dziewczyna zeszła na dół i poczęstowała towarzysza słodyczami. Zaczęli rozmawiać i dowiedziałą się, że Andrzej wybiera się do tego samego miasta. Nie był zbyt wylewny, ale nawiązali ciekawą rozmowę.
Mieli wielu wspólnych znajomych. Dlaczego ich drogi nigdy się nie skrzyżowały? Bo to nie był ich czas. Los połączył ich w tym właśnie momencie. To było nie tylko spotkanie przypadkowe, ale losowe, bo od tej chwili dziewczyna i chłopak już się nie rozstawali. Dwa miesiące później, Teresa prezentowała się w białej, bogato zdobionej sukni.