Pewnego dnia, wybrałem się na zakupy spożywcze i musiałem skorzystać z transportu publicznego. Sklep znajdował się daleko od mojego domu, a ja miałem inne rzeczy do zrobienia. Postanowiłem więc pojechać rano, nie było jeszcze nawet godziny dziesiątej. O tej porze dnia z transportu publicznego, korzystały głównie starsze panie.
Szczerze mówiąc, nie rozumiem, dlaczego starsze kobiety uważają, że wszyscy muszą im pomagać, np. nosić ciężkie torby, podawać rękę czy pomagać wsiąść do środków transportu publicznego. Czy to mnie charakteryzuje jako złego człowieka? Po kontakcie z tą kategorią kobiet, przez większość czasu mam ochotę powiedzieć im, żeby się odczepiły. Tak było w tym przypadku.
Na innym przystanku, starsza kobieta próbowała wsiąść do autobusu. Kiedy mnie zobaczyła, niegrzecznie poprosiła, żebym pomógł jej wstać. Odmówiłem jej pomocy i wiesz, nawet się tego nie wstydziłem.
Niektórzy mogą mnie za to potępić, ale mnie to nie obchodzi. Pamiętam, jak kiedyś próbowałem pomóc kobiecie, która potknęła się i upadła. W końcu i ja poczułam się winny, kiedy zaczęła krzyczeć, że jej nie ostrzegłem, że jest nierówny chodnik. Po tym wydarzeniu obiecałem sobie, że już nigdy więcej nikomu nie pomogę.
Opowiem o mojej historii bardziej szczegółowo. Po wizycie w sklepie, wsiadłem do minibusu, który stał blisko mojego przystanku. Wszystkie miejsca były zajęte, więc stanąłem przy wyjściu, aby móc szybko wysiąść na swoim przystanku. Moje torby z zakupami nie były zbyt ciężkie.
Na jednym z przystanków, do autobusu próbowała wsiąść kobieta z nadwagą, która ważyła co najmniej 150 kg. Po pewnym wysiłku, wspięła się na ostatni stopień, a następnie w niegrzeczny sposób poprosiła mnie, abym pomógł jej wejść do środka transportu.
– Chłopcze, dlaczego się na mnie gapisz? Pomóż mi wsiąść do autobusu.
Byłem zszokowany jej tonem. W pierwszej chwili pomyślałem, że nie mówi do mnie, ale w pobliżu nie było innych pasażerów. W odpowiedzi, po prostu odwróciłem się w drugą stronę. Kobiecie pomógł konduktor, który zbeształ mnie za zignorowanie prośby kobiety i nazwał mnie nieludzkim i bezwstydnym.
A dlaczego miałbym się wstydzić? Po pierwsze – stałem, po drugie – miałem ręce zajęte torbami, a po trzecie – nie jestem na tyle zdrowy, aby podnosić 150 kg. Nie jestem operatorem dźwigu na pół etatu. Mam chore plecy, kolano i jestem pewny, że ta kobieta nie zapłaci za moje leczenie. Dlaczego miałbym ryzykować swoje zdrowie dla zupełnie obcej osoby?
Wcale z tym, nie czuję się źle. A przy okazji w autobusie byli inni mężczyźni, którzy nie uznali za stosowne jej pomóc. A powinienem, jak myślisz? Dlaczego inni pasażerowie nie chcieli jej pomóc, a ja powinienem był to zrobić?