Jak babcia przegapiła swój własny ślub

Mieszkaliśmy dwa domy dalej, od rodziców mojej mamy. Często ich odwiedzałam, uwielbiałam krzątać się w kuchni z babcią, a potem pracować w ogrodzie z dziadkiem. Czułam, że w ich mieszkaniu panuje szczególna atmosfera.

Z wiekiem, wiele rzeczy nagle wydało mi się interesujących i pojawiły się pytania, których wcześniej nie było. Jeden z nich został zaadresowany do mojego dziadka, gdy pracował w ogrodzie warzywnym. Nasiona warzyw przyczepiał do papieru, a następnie rozwijał rolki i układał je w długich rowach na ścieżkach.

– Dziadku, opowiedz mi, jak poznaliście się z babcią? Jak zrozumieliście, że chcecie mieć ze sobą rodzinę? – Zastanawiałam się nad tym.

Dziadek zaczął zasypywać dziurę ziemią i zaczął opowiadać.

– Spotkałem Basię, gdy głośno skarciła pijanego sąsiada, który bił swoją nieszczęśliwą żonę. Nigdy nie słyszałem takiego krzyku! Uwierz mi, kiedy ją zobaczyłem, poczułem się tak, jakbym został porażony piorunem. Bałem się, że będzie na mnie krzyczeć, ale nie byłem nieśmiały.

Basia była szybka, rzeczowa, współczuła bezradnym. Babcia zawsze otaczała opieką tych, którzy mieli kłopoty.

Często wychodziliśmy razem na spacery wieczorem, kiedy praca dobiegała końca i wszyscy kładli się spać, aby odpocząć. Ani razu nie przyszła na czas, Aniu, przysięgam! Na drodze naszej babci zawsze coś się działo: wypatrzyła złodzieja w polu, albo znalazła widelec, o którym zapomniała i zawlokła go z powrotem. Zawsze sprzątała, a ja podziwiałem jej charakter.

W dniu ślubu, ubrałem się i przygotowałem z wyprzedzeniem, bojąc się, że się spóźnię. Martwiłem się, że Basia zmieni zdanie albo że coś się stanie, nie mogę powiedzieć! Wyobraź sobie, że idę na własne wesele: goście krzyczą, śmieją się, bawią, a panny młodej nie ma. Nikt nie wie, gdzie ona jest, zniknęła! Ania, jakże byłem wtedy na nią zły! Babci nie było wtedy u mnie, a dwa dni później też nie przyszła. Strasznie się smuciłem, ale długo biegałem po mieście, szukając jej.

Trzy dni później, Basia wróciła. Okazało się, że nasza babcia postanowiła nadzorować proces dekorowania samochodu. Gdy wyszła na ulicę w swoim domowym ubraniu, zauważyła biegnącą obok parę.

Mężczyzna w przypływie białej gorączki, chwycił za siekierę i groził kobiecie. Biegła w dół drogi, błagając o pomoc. Wtedy nasza obrończyni skoczyła na zrozpaczonego mężczyznę od tyłu i powaliła go na ziemię. Nawet ją zranił, pozostawiając bliznę na jej ramieniu.

Wkrótce przybyła policja i rozpoczęło się postępowanie. Basia została przewieziona do szpitala, gdzie założono jej szwy. Nasza babcia otrzymała pochwałę za swój odważny czyn.

Dwukrotnie próbowaliśmy wziąć ślub, ale za drugim razem się udało. Nie mogłem się na nią długo gniewać i nie mogę się na nią teraz gniewać. Chciałbym, abyś i Ty znalazła w życiu swojego mężczyznę, wnuczko.

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

piętnaście − 5 =

Jak babcia przegapiła swój własny ślub