Dopiero u obcych ludzi zrozumiałem, jak to jest żyć w domu pełnym miłości

Z każdym rokiem, coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że dom nie jest tam, gdzie się urodziłeś i wychowałeś, ale tam, gdzie dana jest Ci miłość. Mam więc rodzinę, mamę i tatę, którzy zdecydowanie się o mnie troszczą, ale jestem ewidentnie mniej ważny, niż inne dzieci. Jako najstarszego, traktowali mnie tak, jakby robili mi przysługę, wypuszczając mnie na świat, ale czułem się też tak, jakbym urodził się i szybko został wychowany jako pomocnik, trzeci rodzic, który musi opiekować się najmłodszymi. Nigdy nie czułem się jak dziecko, co najwyżej jak darmowa opiekunka do dzieci.

W domu mojej koleżanki z klasy, znalazłem pocieszenie i miłość. Byliśmy dobrymi przyjaciółmi, a ona była córką nauczycielki ze szkoły podstawowej. Pamiętam, że byłem tam naprawdę kochany, jedzenie było tam zawsze smaczniejsze i czułem się bezpieczniej.

Cieszyłem się, że uciekłem z własnego domu do domu koleżanki. Gdyby mi na to pozwolono, pewnie bym tam zamieszkał. To było głupie, ale dzięki dobremu traktowaniu przez cudzą rodzinę, utrzymywałem ciepłe stosunki z moją przyjaciółką i w jakiś sposób, ona w końcu zakochała się we mnie.

Ponieważ bałem się, że stracę tę odrobinę ciepła i troski, nie odrzucałem jej i kłamałem, że też jestem zakochany. Tak zaczęła się nasza romantyczna relacja i muszę przyznać, że podobno miłość nieprzypadkowo staje się nawykiem – tak bardzo przyzwyczaiłem się do tej rodziny i ich miłości, że naprawdę kocham ich wszystkich.

Z niecierpliwością czekam, aż moja dziewczyna i ja ukończymy studia, abym mógł się jej oświadczyć i stać się równoprawnym członkiem, domu pełnego miłości.

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

trzy + 12 =

Dopiero u obcych ludzi zrozumiałem, jak to jest żyć w domu pełnym miłości