Dla syna mojej sąsiadki, ważniejsze okazały się wakacje, niż pogrzeb matki.

Od 40 lat mieszkam w bloku, w którym znam każdego. Jesteśmy bardzo zgranymi sąsiadami. Każdy sobie pomaga jak tylko może. Wspólnie dbamy o teren wokół bloku, o porządek na klatkach schodowych i dbamy o naszych najstarszych sąsiadów, proponując im zrobienie zakupów lub wykonując drobne prace porządkowe w mieszkaniach.

Na tym samym piętrze co ja, mieszka pani Marianna, dobra staruszka o złotym sercu. Kiedyś pani Marianna była lekarzem w pobliskim szpitalu, wszyscy sąsiedzi chodzili do niej po porady związanymi ze zdrowiem, a ona zawsze chętnie ich udzielała.

Niestety pani Marianna, była coraz gorszego zdrowia i pewnego dnia gdy weszłam do jej mieszkania zobaczyć jak się czuje, była na tyle słaba, że musiałam wezwać pogotowie. Niestety, mimo walki lekarzy o zdrowie staruszki, pani Marianna tego dnia zmarła. Niezwłocznie zadzwoniłam do jej jedynego syna Tadeusza i to co usłyszałam z jego słów wbiło mnie w ziemię.

Tadeusz wraz ze swoją żoną Martą, byli na zagranicznych wakacjach. Powiedziałam mu, że jego mama właśnie zmarła i należy niezwłocznie zająć się pogrzebem.
– Pani Edyto, od trzech dni jestem na wakacjach w Hiszpanii. Zostało nam jeszcze 10 dni opłaconego pobytu. Nie mogę teraz wrócić do kraju. Niestety, nic nie poradzę. Niech mamę pochowa miasto jak wielu samotnych ludzi. – Odparł Tadeusz.

Łzy napłynęły mi do oczu i nic nie mogłam odpowiedzieć na słowa mężczyzny. Nazajutrz, skrzyknęłam wszystkich sąsiadów i wspólnie zorganizowaliśmy godny pogrzeb dla naszej wieloletniej przyjaciółki.

Po dwóch tygodniach zjawił się syn pani Marianny wraz z żoną.
– Tadeusz, powinieneś się wstydzić swojego zachowania. Matka bardzo cię kochała i zrobiłaby dla ciebie wszystko, a ty nie mogłeś skrócić swoich wakacji i przylecieć na jej pogrzeb? Co z ciebie za syn! – powiedziałam przez łzy.

Tadeusz wszedł do mieszkania, a na stole leżał pożegnalny list od jego matki.
„Synu, jesteś moim największym skarbem. Czuję, że odchodzę. Pragnę żebyś był szczęśliwy i żebyś zawsze kierował się sercem. Bo tylko uczucia którymi darzysz innych ludzi mają jakąś wartość.”

Po po przeczytaniu krótkiego listu, od nieżyjącej matki, Tadeusz rozpłakał się jak dziecko, jednak było już za późno na skruchę, niektórych błędów nie da się naprawić.

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

dwa + czternaście =

Dla syna mojej sąsiadki, ważniejsze okazały się wakacje, niż pogrzeb matki.