Córka straciła cierpliwość do chorej matki, chciała ją oddać do domu starców. Mąż się sprzeciwił, zagroził odejściem

– Dość! Mamo! Nie mogę już tak żyć! – Krzyknęła w kuchni Małgorzata.

Dopiero wtedy Stefan poczuł zapach palonego plastiku. Przybiegł i zobaczył, że w kuchni stoi żona, która trzymała w rękach to, co zostało z czajnika elektrycznego i osiemdziesięcioletnia teściowa, spoglądająca niezrozumiałymi oczami na krzyczącą córkę.

– Co się znowu stało? – spytał spokojnie mężczyzna, choć sam już zrozumiał o co chodzi.

– Mama położyła czajnik elektryczny na kuchence gazowej i zapaliła gaz! Postanowiła napić się herbaty! Nie tylko spaliła czajnik, mogła spokojnie spalić dom! A gdyby nas tu nie było? Już tak nie mogę. Jutro zacznę załatwiać dom opieki!

Teściowa słysząc to, spojrzała na córkę dziwnymi oczami i po cichu poszła do swojego pokoju.

– Mówisz poważnie? – Zapytał Stefan.

– Poważnie!

Małgorzata nadal mówiła podniesionym tonem.

– Jak długo można to tolerować? Nie mam już siły! Ile można znosić to wszystko?

– To Twoja matka, tak nie można – Stefan ostrożnie wziął zniekształcony czajnik z rąk żony i uśmiechnął się.

– Nie martw się o czajnik, kupię Ci nowy.

– Nie uspokajaj mnie – warknęła nerwowo Małgorzata.

– Już od dawna zastanawiam się, aby oddać ją do domu starców, ale ciągle Cię słucham, teraz będę działać. W przeciwnym razie spali nam mieszkanie, oby jeszcze nie stała się jakaś tragedia.

– Już zaraz spali! – Stefan wzruszył ramionami.

– Każdy kiedyś będzie stary. Po prostu musimy zakręcać gaz, żeby bez nas nie uruchamiała kuchenki.

– Przestań sobie żartować! – Żona zakneblowała uszy rękami.

– Wszystkim się dobrze mówi, a ja nie mogę już tego wytrzymać – krzyczała kobieta.

– Nie żartuję, to Twoja matka, więc musimy się nią opiekować, demencja starcza jest nieuleczalna. Ty i ja też możemy kiedyś zachorować.

– Nie, Nie muszę tego tolerować – przerwała mu Małgorzata.

– Domy opieki są po to, aby ułatwić życie zdrowym ludziom. Chcę żyć spokojnie, rozumiesz to, czy nie? Czy mam prawo żyć spokojnie?

– Nie – powiedział stanowczo Stefan.

– Nie?

– Nie pozwolę Ci tego zrobić. Ty i ja musimy przejść tą próbę do końca, tak powinny postąpić dzieci.

– Mów co chcesz, ale tym razem zrobię to, co uważam za stosowne. Ja, jako prawdziwa kobieta, muszę za wszelką cenę chronić swój dom i będę to robić!

– A to, że jest Twoją matką, już Cię nie obchodzi?

– Będę ją odwiedzać każdego miesiąca, będzie jej tam lepiej, zrozum to. Będzie monitorowana przez kilka par oczu, karmiona tym, czego potrzebują osoby starsze. Ona też nam podziękuje, zobaczysz. Ja nie mam nerwów, krzyczę na nią, a tam pracują specjaliści, którzy nie mają nerwów, ale stalowe liny. Ja już jestem na granicy wytrzymałości!

– Dobrze – przytaknął nagle.

– W końcu się zgodziłeś – westchnęła z ulgą Małgorzata.

– Zaraz pojadę do domu opieki i o wszystko popytam – powiedziała kobieta.

– Dobrze, to ja też pojadę – odezwał się Stefan.

– Dokąd pojedziesz? – nie zrozumiała.

– Jeszcze nie wiem, może do brata. Teresa wyjechała do córki w innym mieście, aby pomóc przy wnuczce.

– Czekaj! Do jakiego brata się wybierasz?

– Do Włodka.

– Dlaczego właściwie chcesz wyjechać? – Małgorzata nie rozumiała, co zamierza mąż.

– Jeśli teściowa odejdzie z naszego domu, ja też pójdę za nią, na zawsze – powiedział spokojnie Stefan.

– Zwariowałeś? – Żona zaczęła powoli siadać na krześle.

– Zostawiasz mnie?

– Nie, Nie zostawiam Cię.

– A kogo?

– Rzucam nieznaną mi do tej pory kobietę, która planuje wyrzucić bezradną matkę. Ona nie chciała być taka chora, na pewno wolała by Ci pomóc w domu.

Stefan usiadł na stołku naprzeciwko żony.

– Wiesz Małgosiu, mogę Ci wszystko wybaczyć, słabość, chamstwo, obojętność, a nawet niechęć do mamy. Lecz zdradę wobec najbliższej osoby, nie. Przebaczyć coś takiego, to ponad moje siły.

– To nie zdrada!

W oczach Małgorzaty lśniły łzy.

– To bezsilność, to straszne zmęczenie, to strach przed tragedią!

– Sama siebie okłamujesz. Po prostu chcesz ułatwić sobie życie kosztem życia innej osoby. Jeśli zrobisz to własnej matce, to też będziesz mogła to zrobić mnie, a nawet któremukolwiek z naszych dzieci. Dlaczego miałbym czekać na ten moment? Lepiej wyjechać wcześniej.

– Co ty mówisz? – Małgorzacie nagle ściemniała twarz.

– Ty i nasze dzieci?

– Poza tym jeśli jesteś zmęczona, weź urlop i wyjedź nad morze. Nie powiem Ci ani słowa, zasłużyłaś na to. Rozumiem, że siła człowieka czasami kończy się, ale też ma zdolność do regeneracji. Przecież jesteś dobrym człowiekiem, masz serce. Mogłabyś spać spokojnie, kiedy obcy ludzie uważali by Twoją matkę za szaloną i tak ją traktowali? Nie mógłbym tutaj zostać, gdybyś to zrobiła.

– Co mam robić?- spytała zdruzgotana kobieta.

– Znowu tolerować to wszystko?

– Co masz robić? Wyjmij z szafki zwykły czajnik i zrób matce herbatę, chyba bardzo chciała się jej napić.

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

dwa × pięć =

Córka straciła cierpliwość do chorej matki, chciała ją oddać do domu starców. Mąż się sprzeciwił, zagroził odejściem